VIGOR_PICTURES pisze:
Wcześniej dowiedziałem się że warto rozwiercić/wyszlifować otwory od strony bloku silnika. Wystarczy do tego miniszlifierka z kamieniem szlifierskim?
Rozwiercając kolektor pocieniasz go i osłabiasz - szybciej pęknie/przekoroduje na wylot. Nie wiem jaki zapas wytrzymałości ma kolektor od GLI, ale ja bym się ograniczył do polerowania wnętrza.
I zabierałbym sie do tego TYLKO jeżeli masz dobre zdolności manualne - by nie zakłócać przepływu gazów w wylocie, kolektor nie może mieć żadnych zadziorów, ani innych nierówności na ściankach. Wcale nie jest łatwo go tak wyszlifować jakimś dremmelem by nic nie spieprzyć
Aha, jak oczekujesz dodatkowych 10KM po szlifowaniu kolektora to się zdziwisz. Różnica prawdopodobnie nie będzie nawet zauważalna
VIGOR_PICTURES pisze:
Czy bawić się też z szlifowaniem powierzchni mającej kontakt z uszczelką?
Absolutnie nie. Ręczną szlifiereczką nie zachowasz płaskości i potem będziesz miał problem ze szczelnością.
VIGOR_PICTURES pisze:
Rozumiem, że kolektor do bloku trzeba dokręcić z odpowiednim momentem, wiec zastanawiam się nad zakupieniem nawet najprostszego klucza dynamometrycznego (są coś warte?)
Są warte proporcjonalnie do ceny ;-)
VIGOR_PICTURES pisze:
Czy między uszczelke a kolektor / blok / śruby należy zaaplikować jeszcze jakąś pastę albo smar?
Ja nie dawałem, ale są specjalne pasty do wydechów. Nie wiem na ile są użyteczne.
VIGOR_PICTURES pisze:
I na koniec: z uwagi na problem z dostępnością kolektora od gsi chciałbym go jak najdłużej utrzymać w dobrym stanie (zwłaszcza dolny kołnierz) Jest jakiś sposób na przedłużenie jego żywotności? Pomalować go srebrzanką? Są jakieś farby zabezpieczające przed korozją ale do wysokich temperatur? Myślałem o zrobieniu jakiejś osłony na miejsce łączenia kolektora i katalizatora. Jak nie będzie na niego chlapała woda/sól/inne specyfiki podstępnie zjadające wydech zimą, to nie będzie korodował.
Na poczatek unikaj skoków temperatur w wydechu. Do tego przydaje się sprawny i dobrze wyregulowany silnik i właściciel, który nie robi zawodów w "ile wody da się wychlapać z kałuży przede mną", ani "jak szybko po odpaleniu silnik może mieć 90 stopni". Generalnie dla kolektora lepsze są długie trasy niż dojazdy 2km do sklepu po bułki, gdy ledwo się kolektor rozgrzeje, a już stygnie.
Rolę grają wibracje - sprawne gumy wydechu i poduszki pod silnikiem i skrzynią zdejmują obciążenia z korektora i sprawiają, że nie pęka zmęczeniowo od wibracji i naprężeń z nimi związanych (a raczej: pęka wolniej). Pomaga też ostrożność właściciela - bo jak się zasuwa 80km/h po kocich łbach, strzela ze sprzegła ruszając z piskiem itp to też są wibracje ;-)
Role grają momenty dokręcenia śrub - blok silnika, elementy wydechu, kolektor - to wszystko się rozszerza termicznie. Dokręcenie za mocno lub za lekko powoduje, że poszczególne elementy podlegają obciążeniom do których nie są przygotowane.
Przed rdzą zabezpieczyć - niezły pomysł. Choc nie zauważyłem, by machnięcie wydechu srebrzanką jakoś wydłużało żywotność czegokolwiek. Ale zaszkodzić też nie powinno, więc czemu by nie.
Dobrze jest natomiast po zimie, albo nawet ze dwa razy w jej trakcie (gdy skończyły się opady i usuwanie śniegu za pomocą soli, a prognoza zapowiada suche dni) pojechać na dobre mycie podwozia - niech wypłucze sól i syf zanim narobią spustoszeń. Aha, na myjke najlepiej na zimnym silniku, a w żadnym wypadku po ostrym pałowaniu wozu lub długiej trasie, gdy korektor jest rozgrzany niemal do czerwoności.